Budowa systemu to mozolny i frustrujący proces. Nie robiłem jeszcze testu ale myślę, że od lat toczy mnie Audiophilia nervosa
- czyli choroba audiofilskiego natrętnego braku satysfakcji z jakości dźwięku zestawu, który stworzyłem. Do tego pozytywnie nie nastrajają także ciągłe internetowe przepychanki w stylu czy kable grają czy nie, MQA czy DSD ... ?
Uciekłem zatem w świat analogu... sam (tzn. nie do końca). Zabrałem ze sobą 2 deski odseparowane 4 gąbczastymi przekładkami. I okazało się to być ostatnią deską ratunku - deską, którą rzuciło 10Hertz.
Jestem uratowany
Comments